Artykuł Obchody 73 rocznicy wyzwolenia Torunia spod hitlerowskiej okupacji. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Zebraliśmy się dziś by uczcić poległych w walkach o wyzwolenie Torunia a także by opowiedzieć mieszkańcom jak było, oraz jak mogło wyglądać wyzwolenie naszego miasta. Niezaprzeczalnym faktem jest, że w przeciwieństwie do innych miast fortecznych, których szturm poprzedzało przygotowanie silnym ogniem artyleryjskim i naloty, Toruń postanowiono okrążyć by zmusić 20 tysięczny garnizon do kapitulacji. Dzięki tej decyzji, podjętej przez dowódców Armii Czerwonej oszczędzono setki, jeżeli nie tysiące cywilów przed śmiercią i kalectwem. Pozwoliło to także zachować dla przyszłych pokoleń zabytki, które dziś przedstawiamy turystom dumnym sloganem „Gotyk na Dotyk”
Faktem jest, że 1 lutego 1945 roku na ulicach Torunia powiewały polskie flagi i można było usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, za które to jeszcze kilka dni wcześniej mieszkańców mogła spotkać śmierć.
Faktem jest, że drugi rok z rzędu rządzący miastem zwolennicy dychotomicznej (czarno-białej) narracji historycznej robią wszystko by 1 luty został wymazany z kalendarza toruńskich wydarzeń historycznych. Dlatego też należy dbać by ten dzień przetrwał w pamięci mieszkańców.
Czarno-biała narracja ma bowiem to do siebie, że dzieli jedynie na dobrych i złych, co uniemożliwia obiektywną ocenę historii, zwłaszcza tej trudnej – kontrowersyjnej. Idąc bowiem tokiem myślenia naszych oponentów na miano złych powinni zasługiwać niemal wszyscy członkowie koalicji antyhitlerowskiej.
Anglicy i Francuzi poświęcili wszak Polskę już w pierwszych dniach II Wojny Światowej, gdyż mimo niemieckiej agresji i obowiązujących z naszym krajem dwustronnych sojuszy nie podjęli działań militarnych.
Dodatkowo do tej dwójki dołączyć powinni później Amerykanie, którzy agresorowi 17 września 1939 roku w obliczu hitlerowskiej agresji nie dość, że pozwolili zmienić stronę, to uczynili zeń równorzędnego partnera.
Wielka Trójka sprzedawała później Stalinowi nasz kraj po kawałku w Teheranie i Jałcie pieczętując układ sił na konferencji Poczdamskiej.
Skoro więc dziś z tymi partnerami, a także z niemieckim agresorem staramy się mieć poprawne relacje i gwarantować sobie wzajemnie bezpieczeństwo w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego – historia nie może być dwubiegunowa. Dziś Niemcy, Anglia czy USA są ważnymi partnerami polskiej polityki zagranicznej. Nawet na odradzający się na Ukrainie kult Stepana Bandera, który wyrządził Polakom wiele złego, jest postrzegany przez palce. Źli są tylko Rosjanie postrzegani jako spadkobiercy Stalinowskiej ZSRR. Jest to wielce dziwne wszak Stalin i jego prawa ręka – Beria byli Gruzinami, obywatelami kolejnego państwa, z którym Polska ma przyjazne stosunki!
Wszak w ZSRR jak i Armia Czerwona była podobnie jak Stany Zjednoczone Ameryki wielokulturowa – w skład formacji Sowieckich wchodzili tak Białorusini, Ukraińcy, Mołdawianie czy Kazachowie jak i Rosjanie czemu więc odium okupantów spychane jest jedynie na tych ostatnich?
Poniżej fotorelacja, dzięki uprzejmości Marka Krupeckiego. Marku! Kolejny raz dziękuję za pracę i poświęcony czas.
Artykuł Obchody 73 rocznicy wyzwolenia Torunia spod hitlerowskiej okupacji. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Walka o czyste powietrze w Toruniu. Smog – Stop pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Toruń, dnia 22 listopada 2017 r.
Sz. P.
Marcin Czyżniewski
Przewodniczący Rady Miasta
Torunia
Szanowny Panie Przewodniczący!
Toruń, jak wiele miast w Polsce zmaga się od lat z problem zanieczyszczenia powietrza. Według październikowego raportu Europejskiej Agencji Środowiska nasz kraj jest rekordzistą w zanieczyszczeniu pyłami. Średnioroczne stężenia rakotwórczego benzo(a)pirenu przekraczają dopuszczalne normy o 500-600%. Podobnie ma się sprawa w przypadku zanieczyszczenia pyłami PM10, które zarówno w bieżącym badaniu jak i w archiwalnych danych średniego stężenia dla lat 2013-2015 plasują nas na drugim (zaraz po Bułgarii) miejscu spośród 28 państw Unii Europejskiej. Oznacza to, że problem ma charakter wieloletni a sytuacja nie ulega znaczącej poprawie. Dlatego też, jak i wobec braku zdecydowanych kroków ze strony rządowej, widzimy konieczność niezwłocznego podjęcia stosownych działań przez samorządy. Najbardziej widocznym byłoby zajęcie przez Radę Miasta stanowiska w tej sprawie oraz podjęcie inicjatywy w celu przekonania władz Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego do konieczności niezwłocznego przyjęcia stosownych przepisów anty-smogowych.
W chwili obecnej w urzędzie zostały złożone dwa apele związane z poprawą jakości powietrza w naszym mieście. Pierwszy – Klubu Platformy Obywatelskiej z 18 września 2017 roku – kierowany do Premier Beaty Szydło, oraz drugi – Czasu Mieszkańców, złożony 6 października 2017 roku przez Radnego Jakuba Gołębiewskiego – kierowany do Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Jako, że adresowane są do dwóch różnych instytucji, posiadających odmienny zakres kompetencji w sprawie działań mających na celu poprawę jakości powietrza, apelujemy do Pana jak i Szanownej Rady Miasta o wprowadzenie obu apeli pod jej obrady na najbliższej sesji.
Rozumiemy także stanowisko Pana Przewodniczącego (wyrażone w doniesieniach prasowych), i chęć połączenia obydwóch apeli w jeden, jednakże się z nim nie zgadzamy. Uważamy bowiem, że działania zmierzające do poprawy jakości powietrza w naszym mieście oraz województwie powinny być prowadzone niezależnie od rozwiązań na szczeblu krajowym i uzupełniać się wzajemnie. Dlatego też w naszej ocenie oba wyżej wymienione apele powinny zostać przyjęte i wystosowane niezależnie.
Z poważaniem
Mieszkańcy Torunia
Smog w Toruniu jak w wielu polskich miastach ma się dobrze. Wobec braku zdecydowanej reakcji rządu w walce z problemem, na 14 antysmogowych obietnic rządu ogłoszonych 17 stycznia 2017 r. do dziś spełniono zaledwie jedną, konieczność zadbania o jakość powietrza spoczywa samorządach.
Według raportu Europejskiej Agencji Środowiska, z października jesteśmy rekordzistą w zanieczyszczeniu pyłami. Średnioroczne stężenia rakotwórczego benzo(a)pirenu przekraczają dopuszczalne normy o 500-600 procent. Na 28 państw Unii Europejskiej najwyższe średniodobowe stężenia pyłów PM10 odnotowano w Bułgarii, Polska znalazła się na drugim miejscu. Identyczna sytuacja wystąpiła również dla średniego stężenia PM10 dla lat 2013-2015. Oznacza to, że smog w Polsce jest problemem o charakterze wieloletnim i nie ulega znaczącym zmianom.
Toruń pod względem czystości powietrza jest sklasyfikowany w najniższej najgorszej kategorii. – Pamiętajmy, że choć problem najbardziej odczuwalny jest przez osoby młode, w podeszłym wieku i z chorobami układu oddechowego, to jednak wdychanie rakotwórczych substancji, z nadmiarem których zmaga się Toruń, szkodzi nam wszystkim.
Smog można wyeliminować jedynie poprzez kompleksowe działania. Poczynając od ograniczenia niskiej emisji, poprzez konsekwentne wdrażanie strategii zrównoważonego rozwoju, na zwiększeniu świadomości i zmianie przyzwyczajeń mieszkańców kończąc.
Szersze informacje o tym czym jest smog i dlaczego jest taki groźny można znaleźć na stronie Polskiego Alarmu Smogowego.
Artykuł Walka o czyste powietrze w Toruniu. Smog – Stop pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Czy Toruń wprowadzi jednak bezpłatne przejazdy dla dzieci? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Dzisiaj w moje ręce trafiła ankieta przeprowadzana w szkołach i przedszkolach przez toruński magistrat. Niestety w tej beczce miodu znalazła się łyżka (a nawet dwie dziegciu). Sama ankieta jest dość tendencyjna, i wśród pytań koncentruje się głównie na problematyce dojazdów do szkół i przedszkoli, po macoszemu traktując zajęcia pozalekcyjne, a o aspektach edukacyjnych czy ekologicznych wręcz zapominając. Dyrektorzy placówek z kolei ograniczają się, w znanych mi przypadkach, do wywieszeniu listu z informacją od Wiceprezydenta Fiderewicza na tablicach informacyjnych. Jaki ma to sens? Nie wiem. Wiem natomiast, że sprawę ankiety należy możliwie najszerzej rozpropagować wśród mieszkańców naszego miasta, tak by rodzice możliwie jak najliczniej mieli szansę się wypowiedzieć.
Ankiety przeprowadzają szkoły i przedszkola zarówno publiczne jak i niepubliczne.
Artykuł Czy Toruń wprowadzi jednak bezpłatne przejazdy dla dzieci? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Kompromis w polskim wydaniu. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Czarny protest. Ten termin nie schodził z pierwszych stron gazet przez całą zeszłoroczną jesień. Polskie kobiety w różnym wieku i o różnych poglądach wyszły wówczas na ulicę w proteście przeciwko naruszaniu kompromisu aborcyjnego. Odniosły umiarkowany sukces. Projekt ustawy, forsowanej przez środowiska konserwatywne udało się zablokować. Na jakiś czas. Dziś temat odżywa ponownie, zarówno za sprawą środowisk pro-life jak i projektu pro-choice przedstawionego przez środowiska kobiece. Wiele wskazuje na to, że zawarty w 1993 roku kompromis mocno się zużył i trzeba wypracować nowe rozwiązania.
Najwięcej emocji w debacie publicznej wynika z mitu jaki narósł wokół terminów pro-choice oraz pro-life, które przez minione ćwierć wieku zrównano ze zwolennikami i przeciwnikami aborcji. Utrzymywanie takiej, dwubiegunowej narracji sprzyja bowiem, po obu stronach, forsowaniu skrajnych stanowisk. Prawda natomiast jest zgoła inna. Pro-life – czyli „za życiem” jest ruchem, dla którego nadrzędną wartością jest ochrona życia. Nie oznacza to jednak negacji wolnego wyboru. Podobnie zresztą jest z ruchem pro-choice – „za wyborem”, który nie neguje ochrony życia poczętego. Autor niniejszego tekstu, jest przeciwnikiem aborcji, gdyż popiera ochronę życia, jednak popiera środowiska pro-choice uważając, że ochrona należy się w takim samym stopniu dziecku jak i matce, a osiągnąć to można jedynie poprzez zapewnienie kobiecie, lub rodzicom możliwości rozsądnego wyboru.
Dylemat jest tym większy, że zmuszanie pozbawionej wsparcia matki do urodzenia dziecka za wszelką cenę, odbija się później zarówno na jednym jak i drugim. Wiąże się to z kolejnymi mitami dotyczącymi przeprowadzania w Polsce aborcji oraz adopcji.
Aborcja w Polsce przez wiele lat była tematem tabu, przez co w sporej części społeczeństwa urosło przekonanie, że jest ona zakazana. To nie jest prawdą. Kompromis aborcyjny pozwala na dokonanie tego zabiegu w ściśle określonych przypadkach. (Szersza informacja pod tym linkiem) Takich zabiegów dokonuje się rocznie mniej niż 2 000. Są to zabiegi z konieczności, a nie z wyboru. Czy dając kobietom wybór, poprzez zniesienie penalizacji aborcji do 12 tygodnia życia zwiększymy te statystyki?
Biorąc pod uwagę jedynie przypadki legalne – tak. Jeżeli jednak uwzględnimy nielegalne zabiegi i dzieciobójstwa obraz nie będzie już tak jednoznaczny. W zależności od strony sporu w Polsce dokonuje się między 7 tysięcy (dane pro-life) a 180 tysięcy (pro-choice) nielegalnych zabiegów przerywania ciąży rocznie. Dane te nie uwzględniają ilości zabiegów, którym poddają się polki poza granicami kraju. Do tej liczby należy także dzieciobójstwa, a przynajmniej te dokonane w pierwszych dniach od porodu (wyjaśnienie dlaczego w dalszej części). Dane z badań CBOS z 2013 roku ukazują jeszcze bardziej porażający obraz. Około 25 do 35% kobiet w Polsce poddało się aborcji przynajmniej raz w życiu. Te same badania mówią, że w większości przypadków jest ona aktem desperacji, często wbrew przekonaniom.
Powstaje więc dylemat. Zaostrzyć kary i zwiększyć wykrywalność tego typu przestępstw (bo według obecnego prawa jest to przestępstwo) czy zlikwidować fikcję (podobnie jak z pijanymi rowerzystami – duże uproszczenie) i znieść częściowo penalizację tych czynów. Jedno i drugie rozwiązanie ma swoje wady i dylematy. W pierwszym przypadku, z uwagi na fakt, że odpowiedzialności podlega lekarz, ryzykujemy zmniejszenie, i tak już utrudnionej, możliwości legalnego przerwania ciąży. Co więcej po przekroczeniu pewnego progu penalizacji podziemie aborcyjne zakonspiruje się tak głęboko, lub przeniesie się poza granice kraju, że całkowicie stracimy nad nim kontrolę. Zwiększy się też odsetek, z uwagi na desperację, kobiet dokonujących przerwania ciąży domowymi sposobami. Pomijam tu słynne wieszaki, które urosły do rangi mitycznego symbolu, jednak wystarczy szybka kwerenda internetu by znaleźć receptury na środki poronne z leków dostępnych bez recepty. Środki, których zaaplikowanie w większości nie pozostaje obojętne lub wręcz szkodzi zdrowiu kobiety.
Z drugiej zaś strony depenalizacja aborcji, do 12 tygodnia życia, budzi obawy, że zabieg ten stanie się środkiem antykoncepcyjnym zamiast rozwiązaniem ostatecznym. Nadmienię, że argument ten, połączony z kiepską edukacją seksualną w naszym kraju, wzbudza i moje wątpliwości. Na pewno, w jakimś odsetku jest to realne. Jednakże depenalizacja, nie oznacza refundacji zabiegów. Dziś zabieg (nielegalnego) przerwania ciąży to wydatek rzędu od 2,5 do 4 tysięcy złotych. Po depenalizacji ceny na pewno spadną, jednak i tak, będzie to wydatek dający się odczuć w domowym budżecie.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego używam, w kontekście aborcji, zwrotu depenalizacja zamiast legalizacja? Wiąże się to z faktem, że przerywanie ciąży będzie nadal co do zasady zabronione, jednakże dokonanie tego zabiegu w przypadkach określonych w ustawie nie będzie skutkowało odpowiedzialnością karną.
Powyższe pokazuje jak potrzebna jest ustawa zaproponowana przez komitet „Ratujmy kobiety”. W przeciwieństwie do obecnego kompromisu, projekt ustawy obejmuje problem w szerszym zakresie uwzględniając m.in. potrzeby odpowiedniej edukacji oraz opieki medycznej, w tym psychologicznej, kobiet.
O tym jak bardzo konieczna jest edukacja pokazuje reakcja na wprowadzenie w projekcie praw prokreacyjnych, zaliczanych od połowy lat dziewięćdziesiątych do praw człowieka. Pojawiające się głosy, ze strony przeciwników ustawy, o tym, że otwiera ona furtkę do adopcji dzieci przez pary homoseksualne uwydatniają ogrom koniecznej pracy w tej materii, o społecznej kulturze prawnej nie wspominając.
„Podstawą praw reprodukcyjnych jest uznanie podstawowego prawa wszystkich par i jednostek do decydowania swobodnie i odpowiedzialnie o liczbie, odstępach czasowych i momencie sprowadzenia na świat dzieci, prawa do informacji, dostępu do środków które to zapewniają, a także prawa do utrzymania najwyższego standardu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Te prawa implikują również prawo wszystkich do podejmowania decyzji dotyczących ich reprodukcji w sposób wolny od dyskryminacji, przymusu i przemocy„
To waśnie zwrot wszystkich par budzi w tym zapisie najwięcej emocji. Pojawiają się argumenty, że definiuje on na nowo pojęcie rodziny w polskim systemie prawnym. Jest to argumentacja błędna wynikająca z błędnej interpretacji pojęcia. Definicja rodziny, zawarta m.in. na potrzeby przysposobienia (adopcji) zawarta jest w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym w brzmieniu: rodzinę tworzą kobieta i mężczyzna poprzez zawarcie związku małżeńskiego. Zapis ten mocno ogranicza możliwość adopcji, stawiając nawet heteroseksualne pary w związkach partnerskich w gorszej pozycji wobec małżeństw. Co więcej, w przepisach zmieniających projektu ustawy nie znajdziemy tam Kodeksu wśród aktów zmienianych. Oficjalna adopcja dzieci prze pary homoseksualne nie będzie więc nadal możliwa. (Tematyka dostępnych już dziś możliwości to temat na osobny artykuł).
Z krótkiego felietonu wyszedł długi artykuł. Porusza on jednak (i to dość ogólnikowo) jedynie dwie, budzące największe wątpliwości, kwestie dotyczące ustawy. Pokazuje to dobitnie, jak ważne jest, w debacie na temat aborcji i świadomego planowania rodziny, zastąpienie argumentów emocjonalnych – merytorycznymi. Ukazuje też istotną rolę edukacji w tej kwestii. Tylko takimi metodami sprawimy, że świadomość społeczna będzie kierowała się faktami, nie zaś stereotypami.
Artykuł Kompromis w polskim wydaniu. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł O co chodzi z reformą oświaty? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Na początek przyznam się do tego, że jestem zwolennikiem likwidacji gimnazjów. Uważam, że reforma systemu oświaty z 1999 roku była eksperymentem, który się nie sprawdził. Mimo tego w miniony piątek byłem obecny na toruńskiej manifestacji. Wraz z niespełna ćwierćtysiącem osób domagałem się referendum. Paradoks? Niekoniecznie. Jeżeli będziemy patrzeć na reformę oświaty jako zamkniętą całość to faktycznie możemy odnieść wrażenie, że stara się ona likwidować narosłe przez lata patologie. Zwłaszcza te, o których od czasu do czasu słyszymy w mediach. Jednak gdy spojrzymy na całokształt dzisiejszej sytuacji, zauważymy, że rząd wprowadza zmiany, o których naród chce zdecydować w sposób bezpośredni. Determinować one będą przyszłość ich dzieci, wnuków na kolejne długie lata.
910 tysięcy podpisów, w skali 39 milionów Polaków, wydaje się garstką. Gdy spojrzymy jednak na liczbę uprawnionych do głosowania z garstki zrobi się 3%. Biorąc pod uwagę, że jedynie około połowa uprawnionych bierze czynny udział w wyborach mamy 6% faktycznie decydujących. To już odsetek z którym należy się liczyć. Milion głosów dodanych lub odebranych konkretnemu ugrupowaniu może wyraźnie zmienić układ sił na scenie politycznej. Zauważał to kandydat na Prezydenta Andrzej Duda, zauważała też kandydatka na przyszłą premier Beata Szydło. Dziś, gdy suweren od dane przedwyborcze słowo się upomina rządzący zasłaniają się setką wymówek.
Artykuł 4 pkt 2 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej mówi:
Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Gdy suweren, zwłaszcza w takiej liczbie, domaga się bezpośredniego sprawowania władzy, Rząd ma obowiązek mu to umożliwić. Nie trafiają do mnie argumenty, że reformy cofnąć się nie da. Prawo i Sprawiedliwość przeczy samemu sobie. Przywrócenie sześciolatkom miejsca w przedszkolach jest doskonałym tego przykładem.
Wszyscy, niezależnie od poglądu na reformę oświaty powinniśmy domagać się referendum. Zarówno jej przeciwnicy jak i zwolennicy, którzy ewentualnym zwycięstwem przy urnach pokażą, że naród tak chciał!
Poniżej krótka fotorelacja z piątkowego wydarzenia (zdjęcia własne).
Artykuł O co chodzi z reformą oświaty? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Cała prawda o bezpłatnych przejazdach dla młodych mieszkańców Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Projekt prócz oczywistego, miał jeszcze dwa poboczne cele. Wskazać mieszkańcom inne możliwe kierunki rozwoju komunikacji publicznej, niż ten jedyny „właściwy” forsowany z większym, lub mniejszym powodzeniem przez obecną administrację, a także wskazać archaiczność forsowanych przez miasto rozwiązań, oderwanych od oczekiwań współczesnych torunian. Częściowo efekt ten udało się osiągnąć, jednakże po kolei. Poniżej zestawienie głównych grzechów i bolączek, którym nie podołał magistrat w starciu z projektem.
Głównym argumentem, który Prezydent Torunia Michał Zaleski stawiał za pretekst do odrzucenia inicjatywy mieszkańców był koszt (po stronie wydatków budżetowych) jaki miasto miałoby ponieść na wdrożeniu projektu w życie. Miejska Skarbnik wyliczyła, że z toruńskiej kasy wyparowałyby 3 miliony złotych. Czy miała rację? Już pobieżny rzut oka na kwoty zapisane w budżetach innych miast wskazują, że powyższe wyliczenia są zdecydowanie zawyżone, co więcej nie uwzględniają jednego ze słabszych w kraju (przynajmniej wśród miast prezydenckich) wykorzystania komunikacji miejskiej. Poniżej zestawienie z danymi dla innych miast Polski.
Liczba ludności: 202 591
Przewidywany roczny koszt (wg Urzędu Miasta): 3 000 000 zł
Przewidywany roczny koszt (wg Wnioskodawcy): 875 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 14,80 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Wnioskodawca): 4,31 zł
Liczba ludności: 762 448
Przewidywany roczny koszt: 2 800 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca: 3,67 zł
Liczba ludności (Miasto): 1 748 916
Liczba ludności (Aglomeracja): 2 666 278
Przewidywany roczny koszt: 13 000 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 7,43
Roczny Koszt na mieszkańca (Aglomeracja): 4,87
Liczba ludności: 698 688
Przewidywany roczny koszt: 2 000 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca: 2,86 zł
Liczba ludności: 541 561
Przewidywany roczny koszt (wg Urzędu Miasta): 2 700 000 zł
Przewidywany roczny koszt (wg Wnioskodawcy): 600 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 4,98 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Wnioskodawca): 1,10 zł
Jak widać we wszystkich wymienionych miastach (po odrzuceniu dwóch najbardziej skrajnych wyliczeń) koszt na mieszkańca jest bardzo zbliżony. Niewielkie różnice wynikają raczej ze stopnia korzystania z komunikacji miejskiej i niuansów rozwiązań niż z demografii, która w kontekście miast wojewódzkich całego kraju jest bardzo zbliżona. Jak widać Prezydent Miasta Torunia i jego administracja blisko czterokrotnie zawyżyli wyliczenia (zaznaczono na czerwono). W zestawieniu nieco odstaje także Warszawa, jednak w przeciwieństwie do pozostałych rozwiązań, stołeczne obejmuje całą aglomerację, bez względu na miejsce pobierania nauki przez dziecko.
Kolejnym argumentem, po który sięgnęła koalicja rządząca Toruniem, gdy ich wyliczenia zostały zniwelowane do poziomu bajek na dobranoc, był problem wysupłania nawet tej niższej kwoty z budżetu miasta. Wszak rok budżetowy rozpoczęty, wydatki zaplanowane, a tu mieszkańcy w styczniu wyskakują z tak kosztownym pomysłem. Nie da się, i kropka!
W tej retoryce miejskich urzędników ukryte są dwie wadliwe przesłanki, na których ją oparto. Po pierwsze wniosek nie był tajny i od początku zarówno koszt jak i zakres proponowanych zmian był publicznie znany. Po drugie złożony został w momencie, gdy prace nad budżetem miały się ku końcowi. Można było więc, zaplanować odpowiednią rezerwę celową na taką ewentualność. Nie zrobiono tego jednak, wychodząc z założenia, wniosek w takiej formie i z takim poparciem (SLD i Czasu mieszkańców – więc opozycji) nie może zostać przez radę zaakceptowany.
Nie pomogło tu nawet dążenie do kompromisowego rozwiązania, umożliwiającego wprowadzenie zmian bez długotrwałych skutków budżetowych. Mając na uwadze wcześniejsze rozbieżności w wyliczenia, które magistrat z racji lepszych argumentów zamienił na taktykę: „Trzeba będzie sprawę zbadać…”, postanowiłem ograniczyć ewentualne skutki budżetowe do rocznego pilotażu (obejmującego rok szkolny i wakacje), jednak i to nie skłoniło administracji Prezydenta Torunia do podjęcia próby osiągnięcia z mieszkańcami kompromisu. Nadal okopano się wokół budżetu, jak mantrę powtarzając, że dodatkowych pieniędzy w nim nie znajdą, ignorując fakt możliwości przesunięcia na podstawie §224 i §257 ustawy o finansach publicznych, odpowiednich środków z rezerwy ogólnej (3 100 000 zł). Co więcej w trakcie debaty nad taką możliwością urzędnicy miejscy zasłaniali się koniecznością posiadania środków na zarządzanie kryzysowe, nie wspominając radnym nawet słowem, że w tym celu utworzona jest odrębna rezerwa celowa (2 900 000 zł).
Te argumenty również legły w gruzach. Gdy nie dało się znaleźć odpowiednich środków po stronie wydatków postanowiłem ich poszukać po stronie dochodów, tak by nie zabrać złotówki z kieszeni mieszkańców Torunia. Udało się znaleźć taką pozycję. Co więcej nie trzeba było szukać daleko, gdyż niezbędnymi środkami dysponowało już w tym momencie toruńskie MZK.
Nie wszyscy bowiem wiedzą, ze wraz z początkiem roku na toruńskie ulice miało wyjechać 5 nowych autobusów marki Ursus. Do chwili głosowania (23 marca) nad przejazdami, formalnie, wyjechał jedynie jeden, gdyż reszta po serii spektakularnych awarii (w jednym z pojazdów podczas jazdy wypadła szyba) została odesłana do producenta w celach naprawy. Pojazdów tych nie odebrano, naliczając za każdy dzień zwłoki (od 31 grudnia) 2 000 zł kary umownej za każdy dzień dla pojedynczego pojazdu. Takim sposobem uzbierała się sumka 750 000 zł, która nadal rosła, pozwalająca na sfinansowanie bez szkody dla przewoźnika i mieszkańców, programu bezpłatnych przejazdów dla toruńskich dzieciaków.
Prezydent Miasta, już wówczas wyraźnie poddenerwowany sypiącą się koncepcją, misternie utkaną przez miejskich urzędników, nazwał ten pomysł absurdalnym. Dlatego też nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po najdalej idące, kompromisowe rozwiązanie, i zaproponować odroczenie pilotażu do 1 stycznia 2018, by Radni i miejscy urzędnicy mieli czas i możliwość zaplanowania środków w przyszłorocznym budżecie. Niestety przykaz płynący prosto z góry był jednoznaczny -projekt, jako nieprzynoszący głosów obecnej koalicji należy wrzucić do kosza. Tak też się stało.
Jako ciekawostkę, która powinna skłonić mieszkańców do szerszej refleksji nad tym kogo wybieramy za przedstawiciela do rady miasta, opiszę zachowanie jednego z nich, który chcąc albo ośmieszyć propozycję mieszkańców, albo zaakcentować swoją odmienność światopoglądową wobec przychylnych głosów dla pomysłu popieranego przez toruńską lewicę zasugerował (w formie pytania) dość nietypowe rozszerzenie ulgi. Pan Radny Jakubaszek jako, że klub PiS zobowiązał go do deklaracji wysunięcia bezpłatnych przejazdów w propozycjach do przyszłorocznego budżetu, by podkreślić odmienność światopoglądową i nie zostać przypadkiem uznanym za człowieka lewicy chciał objąć ulgą dzieci od chwili poczęcia i przyznać tym samym stosowną ulgę kobietom ciężarnym. Pomijając trudności w zdefiniowaniu dokumentu uprawniającego do ulgi – rodzi się dylemat czy miałby to być pozytywny test ciążowy czy zaświadczenie lekarskie – pomysł był co najmniej przestrzelony. Projekt mieszkańców zakładał bowiem zwolnienie z opłat jedynie toruńskich dzieciaków, a nie podróżujących z nimi rodziców czy opiekunów.
Pomijając ten odosobniony głos w całej dyskusji pozostałe były już bardziej merytoryczne. Udało się wspólnie zastanowić jak skłonić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej. Zgodnie z mentalnością urzędników, których jedyną koncepcją jest zakup kilku nowych autobusów, w których podczas jazdy wypadają szyby, zabetonowanie placu pod oknami mieszkańców stawiając wielopoziomowy parking Park&Ride, który nie będzie spełniał zasadniczej swojej funkcji.
Czy też można jednak inaczej. Zacząć systemowo zmieniać przyzwyczajenia mieszkańców zaczynając od tych najmłodszych. Parkingi Park&Ride planować w oparciu o infrastrukturę tramwajową i postawić je na pętlach Olimpijska i Motoarena, które po spięciu pętli Elana ze Skarpą (niezależnie od wariantu) rozprowadzą podróżnych po całym prawobrzeżnym Toruniu. Można w końcu projektować siatkę połączeń w oparciu o preferencje zmotoryzowanych mieszkańców, by dostosowując ją do ich potrzeb dać dodatkowy argument do przesiadki z czterech kółek.
Sprawa biletów, choć wniosek mieszkańców został odrzucony, pozostaje otwarta, a temat będę monitorować a przy braku reakcji pokuszę się o miejskie referendum.
Pełen zapis archiwalnych sesji Rady Miasta Torunia z 23 lutego i 23 marca 2017 roku.
Artykuł Cała prawda o bezpłatnych przejazdach dla młodych mieszkańców Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 8 marca – Międzynarodowy Strajk Kobiet pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 8 marca – Międzynarodowy Strajk Kobiet pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 72 rocznica wyzwolenia Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Dlatego też wraz z osobami złożyliśmy okolicznościowe wiązanki na pomniku „Ku czci pomordowanych przez hitlerowskiego najeźdźce”, a także w miejscu o wiele właściwszym tym wydarzeniom czyli pomniku Żołnierzy Armii Czerwonej na Glinkach.
Wobec obecnej polityki historycznej polegającej na „zapominaniu” niewygodnych obecnej doktrynie faktów nie może być zgody. Historia bowiem opiera się na pamięci także tych niewygodnych zdarzeń i dzięki niej jesteśmy w stanie określić swoją tożsamość. Ze zdobytych doświadczeń, wyciągnąć stosowne wnioski by nie popełniać w przyszłości minionych błędów.
Armia Radziecka, czy nam się to podoba czy nie, oswobodziła miasto spod hitlerowskiej okupacji, która przez sześć długich lat naznaczona była tysiącami ofiar. 400 dzieci – ofiar Szmalcówki, blisko 3000 tysięcy kobiet, formalnie zobozowanych w KL Stuthoff, przetrzymywanych w rzeczywistości w podtoruńskim Chorabiu i Bocieniu, z których wiele zatłuczono metalowymi pałkami. Czy w końcu przeszło 11 tysiącami zakatowanych jeńców ofiar Stalagów XXA i XXC, z których blisko 10 tysięcy było rodakami wyzwolicieli.
Kto inny i za jaką cenę miał wyrwać miasto z rąk okupanta? Mieszkańcy? Armia Krajowa, czy może odlegli o tysiące kilometrów alianci zachodni. Niestety, żadna z grup nie miała ku temu odpowiednich sił i środków. Co więcej ostatni z wymienionych już na jesieni 1943 dla zapewnienia świętego spokoju, potwierdzając to później w Jałcie i Poczdamie, kawałek po kawałku sprzedali Stalinowi Europę Środkowo-Wschodnią.
Dziś więc zamiast negować udziału Armii Radzieckiej w oswobadzaniu naszego kraju spod hitlerowskiej okupacji, wyciągnijmy wnioski z wydarzeń historii i zastanówmy się czy w chwili realnego zagrożenia nasi amerykańscy i brytyjscy sojusznicy nie zachowają się analogicznie jak przeszło 72 lata temu?
Poniżej galeria z dzisiejszych uroczystości.
Artykuł 72 rocznica wyzwolenia Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Między demokracją a totalitaryzmem – historia pewnego człowieka. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Bohater tej historii, którego personalia przedstawię na końcu, choć nieco wyższy od posła Kaczyńskiego posiadał równie przerośnięte ambicje. Uważał, że jego naród, upokorzony przez historię jest wielki, niezwyciężony i stworzony do wyższych celów. Był świetnym mówcą, który swoimi słowami trafił na podatny grunt, znajdując oddanych współpracowników. Z czasem grupa ta urosła do potężnej siły, w której nie brakowało fanatyków. W swojej partii władzę sprawował twardą ręką wodza absolutnego.
Człowiek ten do pełnej władzy podchodził kilkukrotnie, porażki jedynie wzmacniały w nim chęć odwetu. Gdy w demokratycznych wyborach otrzymał już upragniony mandat społeczny, mógł wreszcie rozpocząć realizację swojej wizji. Budowania potęgi narodu. By mieć mandat do występowania w imieniu całej nacji, musiał zjednoczyć sztucznie podzielone Północ i Południe. Wyciągnął jednak wnioski, ze wcześniejszych porażek. Rękami swoich wyznawców zablokował Trybunał Konstytucyjny, by odciąć opozycję od legalnej metody kwestionowania szkodliwych zmian.
W swej retoryce wykorzystywał przemiany ustrojowe sprzed kilkunastu lat. Społeczeństwo, które na własnej skórze najbardziej odczuło politykę poprzednich władz, mamił przez rozdawnictwo pieniędzy, które nie miało nic wspólnego z długofalową polityką socjalną. Do realizacji swojego planu potrzebował bowiem jego bierności i uległości. Dlatego też by mieć argument przeciwko niepokornym dozbrajał armię, tworzył wojska wewnętrzne i silny aparat przymusu. Uzależniał i blokował sądy, by mieć pewność wyroków.
Dzielił społeczeństwo na lepszych i gorszych tak by frustrację biednych skierować przeciwko bogatszym, lepiej wykształconym. Bowiem tylko tam mogła się zrodzić realna siła opozycyjna. Za wrogów miał komunistów, co nie przeszkadzało mu bratać się z nimi dla osiągnięcia celu.
Społeczeństwo milczało. Mamione chlebem i wizją potęgi pozostawało bierne na kolejne akty łamania prawa. Kluczowe dla późniejszego ustroju ustawy pisano na kolanie i uchwalano ekspresowo w wątpliwym trybie. Kontrolował media, które prezentowały jedynie jego propagandę sukcesu, opozycję nazywając przewrotowcami chcącymi obalić demokratycznie wybraną władzę. Nie bał się też użyć wobec niej argumentów siły. Także wobec tej wewnątrzpartyjnej.
Analogii między historią a dzisiejszą rzeczywistością jest wiele. Zblokowany Trybunał Konstytucyjny i władza sądownicza to jedynie niewielki, choć istotny, element tej niebezpiecznej układanki. Nim przedstawię bohatera mojej historii, opowiem wpierw jak skończyła się jego polityczna gra.
Człowiek ten pod koniec swojego życia uważany był za szaleńca. Nawet przez wielu do tej pory mu oddanych. Próbowali go powstrzymać, lecz było za późno. Świat, który podpalił płonął już bez jakiejkolwiek kontroli. Z potęgi narodu zostały zgliszcza, zarówno dosłownie jak i w metaforycznym tego słowa sensie.
Jako pointę poznajcie tożsamość tego człowieka, choć wielu z Was domyśla się kto jest tym niechlubnym bohaterem:
Opowiadałem o Adolfie Hitlerze i jego drodze do panowania nad Europą. Trybunał rękoma faszystowskich popleczników zablokowano w Austrii w 1933, umożliwiając mu pierwszy krok czyli Anschluss tego kraju przez III Rzeszę. Ustawy, które pisano na kolanie i szybko wprowadzano określane są w historii mianem Norymerskich.
To jest moja odpowiedź na kwestionowanie zagrożenia dla demokracji. Tylko przez to, że dziś nie jesteśmy bierni, reagujemy, możemy zapobiec powtórce z historii. Wówczas NSDAP stworzyło III Rzeszę, dziś PIS tworzy koszmarną IV RP i moim obywatelskim obowiązkiem jest głośno się temu sprzeciwiać.
Artykuł Między demokracją a totalitaryzmem – historia pewnego człowieka. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Polemika z Panią Skarbnik Miasta Torunia w sprawie darmowych biletów MZK dla uczniów. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Toruń. SLD odpowiada skarbniczce ws. darmowych biletów MZK dla uczniów
Czytając na łamach piątkowego wydania Państwa gazety odpowiedzi Skarbnik Miasta Torunia Pani Magdaleny Flisykowskiej-Kacprowicz dotyczącej jej poglądu na inicjatywę SLD w sprawie darmowych przejazdów komunikacją miejską dla dzieci w wieku od urodzenia do ukończenia szkoły podstawowej, postanowiłem odnieść się do kwestii tam poruszanych. W mojej ocenie przedstawione w niej liczby są zawyżone a fakty przedstawione w sposób wskazujący na krótkowzroczne spojrzenie obecnych włodarzy na sprawy transportu i komunikacji w naszym mieście lub zwyczajną niechęć do proponowanego rozwiązania.
Zamiast na domysłach skoncentrujmy się jednak na faktach. Populacja Torunia według danych GUS to 203 158 mieszkańców, w skład której wchodzi zaledwie nieco ponad 74 tysiące (36,7% populacji) osób w wieku nieprodukcyjnym. Stanowią one największą grupę mieszkańców objętych ulgami. Co z pozostałymi 23 procentami? Czy Toruń jest miastem ponadprzeciętnie zmilitaryzowanym, a może odstaje od reszty kraju pod względem rodzin wielodzietnych czy honorowych dawców krwi? Dane GUS nie potwierdzają tych tez. Moim zdaniem Pani Skarbnik zapomniała dodać, że wspomniany odsetek objętych ulgą dotyczy korzystających z komunikacji miejskiej, co w świetle kolejnych danych zmienia sytuację dość diametralnie.
Raport Zespołu Doradców Gospodarczych TOR z 2015 roku na temat preferencji transportowych mieszkańców naszego kraju pod znakiem zapytania stawia dotychczasową politykę toruńskich włodarzy względem publicznego transportu zbiorowego w naszym mieście. Wypada on na tle innych miast kraju po prostu słabo. To że popularnością bije go na głowę wybór własnego środka transportu (42%) w świetle danych z innych polskich miast nie dziwi, jednakże fakt komunikacji pieszej (37%) na drugim miejscu w rankingu popularności poddaje w wątpliwość kierunek zmian obrany przez miasto. Niestety nie zachęci się Torunian do korzystania z MZK prowadząc linie tramwajowe skrajami wielkich osiedli, czy skromną ofertą upustów, rabatów czy zniżek w cenniku przewoźnika. Sprawy nie ułatwia też malejąca dostępność punktów sprzedaży, w których znalezienie bardziej egzotycznych pozycji z cennika jak bilety dobowe czy weekendowe graniczy, w niektórych rejonach miasta, z cudem. Dziś po rozmowie z właścicielem kiosku, zlokalizowanego niemal w centrum miasta, znam przyczynę – marża i płatność za bilety z góry.
Pani Skarbnik przypominając o ustawowym obowiązku zapewnienia uczniom zamieszkałym, w większej odległości niż 3 kilometry od szkoły, bezpłatnej opieki i transportu do placówki znów zapomniała dodać o alternatywie w postaci zwrotu kosztów dojazdu ucznia i opiekuna środkami komunikacji publicznej. Czy propozycja SLD, nie wpasowuje się w tę alternatywną formę dojazdu? Fakt, trzeba jeszcze zwolnić opiekuna z opłaty za przejazd, jednakże czy to mieszkańcy mają myśleć za władzę, czy może na odwrót? Cieszy mnie jednak, że Pani Skarbnik poruszyła tę kwestię, gdyż dziś Miasto Toruń wydaje się traktować wspomniany przepis w sposób dość swobodny zapewniając ulgowy bilet specjalny pełnoletnim opiekunom dzieci niepełnosprawnych lub posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. To w naszym mieście również trzeba zmienić. Dodatkowo w wypowiedzi Magdaleny Flisykowskiej-Kacprowicz pada argument, że z powyższych ulg korzystałyby dzieci na trasach innych niż szkoła-dom-szkoła. Powstaje zatem pytanie, czy życie dziecka ma ograniczać się wyłącznie do jego edukacji, czy może jednak należy mu pomóc w jego rozwoju osobistym poprzez ułatwienie dostępu do zajęć pozaszkolnych? Jako wnioskodawca projektu optuję za tym drugim rozwiązaniem. Przykładowo lekcja jazdy konnej dla dziecka kosztuje w Toruniu około 30 złotych (sporo zajęć kosztuje podobnie). Dzięki wspomnianej uldze w codziennym podróżowaniu swojej pociechy, rodzić będzie mógł zafundować jedną lub dwie ekstra bez uszczuplenia domowego budżetu.
Jeżeli zaś już o budżecie mowa, czas przejść do wyliczeń, które na łamach Nowości zafundowała czytelnikom Pani Skarbnik. Kwota 3 milionów złotych ujęta w piątkowym artykule wzbudziła we mnie zarazem uśmiech jak i zdziwienie. Wszak Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, miasta niemal czterokrotnie większego (bez uwzględnienia aglomeracji) od Torunia wyliczył, że analogiczna ulga (obowiązująca mieszkańców aglomeracji w okresie roku szkolnego) będzie kosztować budżet miasta blisko 300 tysięcy mniej niż liczby przytaczane w toruńskiej debacie. Czyżby Toruń znów w statystycznie odróżniał się czymś od Krakowa, w wakacje przeżywał szturm młodych ludzi, chętnych odwiedzić gród Kopernika, czy spędzić czas w muzeach, teatrach lub Młynie Wiedzy? Myślę, że tak jak w strukturze społecznej, tak i w turystyce niewiele się różnimy od historycznej stolicy naszego kraju, a koszty będą proporcjonalnie mniejsze do ilości mieszkańców. Jeśli tak, to jedynym błędem wnioskodawców było zawyżenie kosztów, które zamiast 875 tysięcy powinny zgodnie z proporcją być o 150 tysięcy niższe.
Powyższa polemika podejmuje jedynie tematy poruszone, w swojej wypowiedzi, przez Magdalenę Flisykowską-Kacprowicz, i nie uwzględnia innych atutów proponowanego rozwiązania. Zarówno tych społecznych, jak zmiana nawyków transportowych mieszkańców Torunia, czy czysto ekonomicznych, w postaci mniejszych kosztów remontów ulic lub zwiększonych wpływów do budżetu z tytułu biletów (normalnych MZK, jak i innych instytucji miejskich). Ceniąc czas Państwa czytelników pozostawiam je, o ile będzie z ich strony taka wola, na kolejne artykuły przedstawiające zalety bezpłatnej komunikacji miejskiej dla przyszłych pokoleń.
Dominik Cyryl Stajnbart
Pełna treść wypowiedzi Pani Skarbnik na łamach toruńskich „Nowości”
Artykuł Polemika z Panią Skarbnik Miasta Torunia w sprawie darmowych biletów MZK dla uczniów. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>