Artykuł Toruń Miastem Przyjaznym – Program SLD w Toruniu (2018-2023) pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Źródło: Pixabay
Samorząd powinien wspierać, bez względu na zamożność i stan cywilny, każdego, kto podejmuje wysiłek wychowania dziecka. Posiadanie potomstwa nie może wiązać się z długotrwałym wyłączeniem z rynku pracy i utrwalaniem konserwatywnego podziału ról w gospodarstwie domowym.
Samorząd musi być partnerem rodzica w wychowaniu dziecka! Chcemy w Toruniu zapewnić wszystkim mieszkańcom równy dostęp do edukacji na odpowiednim poziomie.
Edukacja to jednak nie jedyny aspekt wychowania dziecka. Równie ważnym jest kształtowanie w nim odpowiednich nawyków i zachowań w aspekcie zdrowia, ochrony środowiska, społecznej wrażliwości i postaw obywatelskich.
Nauka w szkole to najlepszy sposób, żeby zniwelować społeczne nierówności i wykształcić odpowiednie nawyki!
Proponujemy:
1 Wnioski osób pomiędzy 13 a 16 rokiem życia będą wymagały posiadanie pełnoletniego opiekuna merytorycznego w postaci rodzica jednego z wnioskodawców lub też nauczyciela lub wychowawcy.
Źródło: Pixabay
Jednym z głównych zadań samorządu powinna być dbałość i o odpowiednią strukturę społeczną, zapewniającą z jednej strony trwały przyrost liczby mieszkańców, z drugiej zaś przeciwdziałającą starzeniu się społeczeństwa. Tylko stworzenie odpowiednich warunków życiowych stymulujących zwiększenie zadowolenia i zamożności mieszkańców skłonić może młodych mieszkańców naszego miasta do pozostania i wiązania z Toruniem dalekosiężnych planów.
Korzystne warunki mają też zachęcić młodzież napływową pobierającą naukę w toruńskich szkołach oraz studiujących na tutejszych uczelniach do osiedlenia się w naszym mieście po zakończeniu nauki.
Proponujemy:
Źródło: Pixabay
Problem starzejącego się społeczeństwa stał się problemem globalnym, z którym władze każdego szczebla będą się coraz mocniej zmagać. Stymulowanie przyrostu naturalnego czy migracja mogą ten proces odwrócić. Nie zmienia to jednak faktu, że wzrost długości życia oraz emigracja zarobkowa osób młodych powodują, iż już dziś rośnie liczba seniorów z ograniczoną lub wręcz pozbawionych możliwości wsparcia osób najbliższych.
Odpowiedzialny samorząd nie powinien pozostawiać ich bez należytej opieki. Powinien stwarzać systemowe mechanizmy zapewniające zarówno odpowiedni monitoring stanu zdrowia, jak i warunków bytowych. W miarę możliwości może także zapewnić odpowiednie warunki od integracji społeczności seniorów, która jest jednym z czynników motywujących do szerszej aktywności.
Proponujemy:
Źródło: Pixabay
Bezrobocie jest jednym z czynników stymulujących migrację, choć w kolejnych latach sukcesywnie spada, to jednak są dziedziny gospodarki, w których bez zatrudnienia pozostaje znaczna liczba osób. Z drugiej strony lepsza, w tym lepiej płatna, praca może być znaczącym czynnikiem zachęcającym mieszkańców (nie tylko) naszego regionu do migracji i osiedlenia się w Toruniu.
Odpowiednia stymulacja rynku pracy, ze strony samorządu, pozwoli intensywniej rozwinąć potencjał miasta oraz poprawić warunki zatrudnienia mieszkańców. Jesteśmy zdania, że umowa o pracę powinna być podstawową formą zatrudnienia, a wszelkie inne rodzaje winny być (nielicznymi) wyjątkami od tej reguły.
Uważamy także, że obecna struktura rynku pracy, oparta głównie na handlu i usługach, może stanowić zagrożenie w przyszłości. Dlatego też chcemy, by miasto stworzyło odpowiednie warunki również dla przemysłu. Nowoczesnego, niskoemisyjnego, wykorzystującego w odpowiedni sposób toruński potencjał ludzki i naukowy.
Proponujemy:
Mikro i małe przedsiębiorstwa są w naszej ocenie siłą napędową lokalnej gospodarki. To to właśnie ta gałąź gospodarki jest najbardziej związana z miejscowością, w której działa. Dlatego też w dobrym interesie samorządu i miasta, jest stworzenie odpowiednich warunków stymulujących ich rozwój. Więcej małych firm w mieście, to większe wpływy podatkowe trafiające do miejskiej kasy.
Proponujemy:
Źródło: Pixabay
Z problemem zanieczyszczenia środowiska naturalnego zmaga się cała Polska, jednak wobec braku stosownej reakcji na szczeblu centralnym, to na lokalnych samorządach spoczywa ciężar walki. Czyste środowisko, to: poprawa jakości życia, lepszy stan zdrowia mieszkańców – co skutkuje możliwością przeznaczenia tych samych środków na mniejszą liczbę pacjentów. Czyste środowisko to także inwestycja w przyszłość kolejnych pokoleń. Dlatego chcemy, by niebawem Toruń stał się regionalnym liderem czystego środowiska, dając przykład, mieszkańcom miasta i regionu, odpowiedzialnego postępowania ze środowiskiem.
Proponujemy:
Źródło: Pixabay
Transport w mieście powinien być efektywny i spełniający oczekiwania mieszkańców. Indywidualny transport samochodowy nie powinien dominować w przestrzeni miejskiej. Dlatego chcemy postawić na alternatywne formy transportu. Stwarzając odpowiednie warunki, zachęcać mieszkańców, by w przypadku braku konieczności pozostawili samochód pod domem i wybrali alternatywną formę komunikacji.
Proponujemy:
Przyjazne miasto, to takie, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Dlatego prócz wyżej wymienionych rozwiązań, skierowanych do poszczególnych proponujemy także coś dla ogółu mieszkańców.
Opracowali: Dominik Cyryl Stajnbart oraz Krzysztof Podgórski
Artykuł Toruń Miastem Przyjaznym – Program SLD w Toruniu (2018-2023) pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Obchody 73 rocznicy wyzwolenia Torunia spod hitlerowskiej okupacji. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Zebraliśmy się dziś by uczcić poległych w walkach o wyzwolenie Torunia a także by opowiedzieć mieszkańcom jak było, oraz jak mogło wyglądać wyzwolenie naszego miasta. Niezaprzeczalnym faktem jest, że w przeciwieństwie do innych miast fortecznych, których szturm poprzedzało przygotowanie silnym ogniem artyleryjskim i naloty, Toruń postanowiono okrążyć by zmusić 20 tysięczny garnizon do kapitulacji. Dzięki tej decyzji, podjętej przez dowódców Armii Czerwonej oszczędzono setki, jeżeli nie tysiące cywilów przed śmiercią i kalectwem. Pozwoliło to także zachować dla przyszłych pokoleń zabytki, które dziś przedstawiamy turystom dumnym sloganem „Gotyk na Dotyk”
Faktem jest, że 1 lutego 1945 roku na ulicach Torunia powiewały polskie flagi i można było usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, za które to jeszcze kilka dni wcześniej mieszkańców mogła spotkać śmierć.
Faktem jest, że drugi rok z rzędu rządzący miastem zwolennicy dychotomicznej (czarno-białej) narracji historycznej robią wszystko by 1 luty został wymazany z kalendarza toruńskich wydarzeń historycznych. Dlatego też należy dbać by ten dzień przetrwał w pamięci mieszkańców.
Czarno-biała narracja ma bowiem to do siebie, że dzieli jedynie na dobrych i złych, co uniemożliwia obiektywną ocenę historii, zwłaszcza tej trudnej – kontrowersyjnej. Idąc bowiem tokiem myślenia naszych oponentów na miano złych powinni zasługiwać niemal wszyscy członkowie koalicji antyhitlerowskiej.
Anglicy i Francuzi poświęcili wszak Polskę już w pierwszych dniach II Wojny Światowej, gdyż mimo niemieckiej agresji i obowiązujących z naszym krajem dwustronnych sojuszy nie podjęli działań militarnych.
Dodatkowo do tej dwójki dołączyć powinni później Amerykanie, którzy agresorowi 17 września 1939 roku w obliczu hitlerowskiej agresji nie dość, że pozwolili zmienić stronę, to uczynili zeń równorzędnego partnera.
Wielka Trójka sprzedawała później Stalinowi nasz kraj po kawałku w Teheranie i Jałcie pieczętując układ sił na konferencji Poczdamskiej.
Skoro więc dziś z tymi partnerami, a także z niemieckim agresorem staramy się mieć poprawne relacje i gwarantować sobie wzajemnie bezpieczeństwo w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego – historia nie może być dwubiegunowa. Dziś Niemcy, Anglia czy USA są ważnymi partnerami polskiej polityki zagranicznej. Nawet na odradzający się na Ukrainie kult Stepana Bandera, który wyrządził Polakom wiele złego, jest postrzegany przez palce. Źli są tylko Rosjanie postrzegani jako spadkobiercy Stalinowskiej ZSRR. Jest to wielce dziwne wszak Stalin i jego prawa ręka – Beria byli Gruzinami, obywatelami kolejnego państwa, z którym Polska ma przyjazne stosunki!
Wszak w ZSRR jak i Armia Czerwona była podobnie jak Stany Zjednoczone Ameryki wielokulturowa – w skład formacji Sowieckich wchodzili tak Białorusini, Ukraińcy, Mołdawianie czy Kazachowie jak i Rosjanie czemu więc odium okupantów spychane jest jedynie na tych ostatnich?
Poniżej fotorelacja, dzięki uprzejmości Marka Krupeckiego. Marku! Kolejny raz dziękuję za pracę i poświęcony czas.
Artykuł Obchody 73 rocznicy wyzwolenia Torunia spod hitlerowskiej okupacji. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 9 dni protestów w obronie niezawisłości Sądów pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>W kwestii Sądów był czas walki i protestów, który był sukcesem demokratycznej opozycji. Teraz przyszedł czas debaty i dialogu. Jeszcze większa polaryzacja społeczeństwa będzie działać już tylko na szkodę opozycji, stawiając ją w roli antyPiS bez własnego pomysłu na Polskę. Pozostawiam to pod rozwagę. Jednakże w ramach przypomnienia zapraszam na relację wideo z ostatnich protestów.
Opozycja oraz, co najważniejsze społeczeństwo, osiągnęli niebywały sukces. Udało się zatrzymać polityczny nadzór władzy wykonawczej nad sądowniczą. Choć Prezydent RP zawetował jedynie dwie z trzech ustaw, dał jasny sygnał do dialogu. „Odebrał tlen” zarówno partii rządzącej jak i opozycji. Teraz to po naszej, opozycji, stronie znajduje się piłka i tylko od nas zależy w jakim kierunku podążymy. Dalsze protesty czy dialog? – to chyba najczęściej zadawane dziś pytanie. Opozycji parlamentarnej zależeć będzie na podtrzymaniu protestów. Moim zdaniem jednak większa polaryzacja społeczeństwa będzie działać już tylko na szkodę tej opozycji, stawiając ją w roli antyPiS bez własnego pomysłu na Polskę. Zostawiam to pod rozwagę sejmowym politykom. Sam udzielam Prezydentowi RP kredytu zaufania. Jeżeli projekty ustaw jego autorstwa będą przestrzegać zasad trójpodziału władz i niezawisłości sądów – ten temat uważać będę za zamknięty. W przeciwnym razie znów wyjdę na ulicę i będę protestować do skutku.
Artykuł 9 dni protestów w obronie niezawisłości Sądów pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł O co chodzi w bitwie o Sądy? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>W Sejmie oprócz ustawy o KRS i Sądzie Najwyższym w minionych dniach była procedowana także ustawa o ustrojach sądów powszechnych. Są w niej zapisy umożliwiające Zbigniewowi Ziobrze odwołanie, w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie wszystkich prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych bez podania przyczyny. Według argumentacji posłów Prawa i Sprawiedliwości zapis ten ma umożliwić rozbicie układu, który wytworzył się w polskim sądownictwie. Prawda jest taka, że mechanizm ten spowoduje zastąpieniem jednego układu drugim – o wiele groźniejszym bo podporządkowanym władzy. Sądy nie będą już tak powszechnie orzekać, w sporach między administracją a obywatelami, na korzyść tych drugich. Uzyskanie odszkodowania od Skarbu Państwa w jakiejkolwiek sprawie stanie się w praktyce mocno utrudnione, a kwoty zadośćuczynień będą rażąco niskie. Sądy pracy, w sporach pracowników sektora budżetowego będą orzekały na korzyść urzędów.
Według argumentacji Zbigniewa Ziobry i jego współpracowników zmiany poprawią efektywność i jakość orzecznictwa. Zastanawia mnie w takim układzie jak losowe przydzielanie sędziom spraw ma wpłynąć na przyspieszenie pracy sądów? Przypomnijmy, że w chwili obecnej w wielu sądach w kraju (jeżeli nie we wszystkich) sędziowie mają przydzielane sprawy o podobnym charakterze, dzięki temu (wspólna wykładnia, orzecznictwo) muszą poświęcać mniej czasu na porządne przygotowanie się do wokandy.
Kolejną wątpliwością jest też jakość orzecznictwa. W myśl nowych przepisów, każdy sędzia sądu rejonowego, nawet ten z niewielkim doświadczeniem, będzie mógł awansować bezpośrednio do sądu apelacyjnego. Dziś w apelacji pracują doświadczeni sędziowie z wieloletnim stażem, a jej orzecznictwo jest uznawane za wysokie jakościowo. Zmiana w sądach powszechny negatywnie wpłynie na jakość wyroków.
Kolejny argument parlamentarnej większości. W pełni się z nim zgadzam. Nadzór władzy ustawodawczej nad sądami na pewno się zwiększy. W myśl nowych przepisów KRS będzie podzielona na dwie izby. W pierwszej zasiadać będą I prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, minister sprawiedliwości, osoba powołana przez prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów. Mówiąc krótko na chwilę obecną w I izbie KRS (bez zmian w Sądzie Najwyższym) 8 polityków i 2 osoby ze środowiska niezwiązanego z polityką. Gdy Ziobro wymieni I prezesa Sądu Najwyższego jedynie prezes NSA będzie pozbawiony nacisków.
W drugiej izbie Krajowej Rady Sądownictwa zasiądzie 15 sędziów. Zaakceptowanych przez Sejm RP. Według jakich kryteriów? Doświadczenia, stażu pracy? Tego ustawa nie precyzuje. Możemy więc śmiało przypuszczać (patrząc na jakość sejmowej debaty), że o akceptacji kandydata zdecydują kryteria pozamerytoryczne.
Trudno nie zgodzić się z tym argumentem, szczególnie, że sądy niższych instancji kierują się wytycznymi i wyrokami sądów instancji wyższych. Ponadto Krajowa Rada Sądownictwa sprawuje nadzór nad środowiskiem sędziowskim. Po uchwaleniu wspomnianych ustaw presję na wszystkich sędziów wywierać będzie jedna osoba – Minister Sprawiedliwości w postaci Zbigniewa Ziobry.
Wprowadzone zmiany niewątpliwie ułatwią postępowania dyscyplinarne, jednak jednocześnie otworzą furtkę dla usuwania sędziów o niewygodnych dla władzy poglądach. Pozostawienie w gestii Zbigniewa Ziobry decyzji, których sędziów Sądu Najwyższego pozostawić na stanowiskach stwarza niebezpieczeństwo, że polityczna z założenia władza ustawodawcza i wykonawcza, będzie miała realny, polityczny wpływ na niezależne (z założenia) sądy. Podobnie sprawa się ma z umożliwieniem ministrowi Ziobrze wskazania kandydatur na wakujące etaty.
Jest to najważniejsze pytanie, które zapewne zadaje sobie każdy z nas. Czy sądownictwo zmieni się na lepsze? Patrząc na charakter zmian nowe ustawy jedynie w nieznacznym stopniu wychodzą na przeciw oczekiwaniom obywateli. W moim odczuciu jedynie transparentność majątków sędziów (rozszerzone oświadczenia majątkowe) jest krokiem w dobrym kierunku. Nowe prawo nie rozwiązuje bowiem problemów, na które Polacy najczęściej się skarżą. Nie mniejszą one ani opieszałości sądów ani długości trwania postępowań, co więcej zjawiska te mogą przybrać na sile. Większość zmian wiąże się bowiem z możliwością dokonywania korekt personalnych przez ministra sprawiedliwości.
Najgorsze jest to, że wprowadzane przez Kaczyńskiego i Ziobrę zmiany będą miały finansowe skutki, które wyraźnie odczuje całe społeczeństwo. Choć podnoszone przez niektórych polityków argumenty, że sądy Ziobry w sprawach np. o alimenty przeciwko politykom PiS będą orzekać na ich korzyść, można włożyć między bajki. To wszelkie starcia na linii obywatel – państwo będą przebiegać niekorzystnie dla tych pierwszych.
Co więcej wcześniejsze działania polskiego rządu i parlamentu, szczególnie w kwestii Trybunału Konstytucyjnego, wyczerpały cierpliwość Komisji Europejskiej. Wdrożenie procedury art 7. Traktatu, może w konsekwencji (choć droga ku temu daleka) doprowadzić do nałożenia na nasz kraj sankcji ekonomicznych wstrzymujących wypłaty środków z funduszy europejskich. Gdy kurek z Euro zostanie zakręcony, trzeba będzie wstrzymać wiele inwestycji, zrewidować politykę socjalną. Gdy Komisja Europejska zdecyduje się na ten krok na takie programy jak 500+ czy leków za złotówkę dla seniorów zabraknie pieniędzy. Jednak wówczas Kaczyński będzie miał w swoim ręku Policję, Prokuratury i Sądy by szybko (i siłowo) stłumić protesty.
Jako ciekawostkę warto przeczytać stanowisko dziekanów wydziałów prawa w sprawie poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym.
Fotografie z protestów: Marek Krupecki.
Artykuł O co chodzi w bitwie o Sądy? pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Wspólnie przeciwko upolitycznianiu Sądów – Łańcuch Światła w Toruniu. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Miarą demokracji w państwie jest między innymi niezawisła władza sądownicza, niezależna od nacisków politycznych ze strony władz ustawodawczej i wykonawczej. Wprowadzane przez posła Kaczyńskiego i ministra Ziobro zmiany w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz Sądzie Apelacyjnym spowodują, że władze sądownicze w Polsce staną się całkowicie zależne od partii rządzącej (jaka by nie była). W rezultacie zwykli sędziowie mogą być poddani presji by orzekać zgodnie interesem władzy. Jest to szczególnie groźnie w dwóch przypadkach: Sporu Obywatel – Administracja Państwowa, w którym ten pierwszy będzie stał na z góry przegranej pozycji. Transparentności procesu wyborczego, w którym przy upolitycznieniu członków Państwowej Komisji Wyborczej, władza może mieć pokusę by wpływać na wynik demokratycznych wyborów.
Poniżej wideorelacja z poszczególnych dni protestów w Toruniu.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 16.07.2017r. – dzień pierwszy – część 1.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 16.07.2017r. – dzień pierwszy – część 2.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 16.07.2017r. – dzień pierwszy – część 3.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 17.07.2017r. – dzień drugi.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 18.07.2017r. – dzień trzeci – część 1.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 18.07.2017r. – dzień trzeci – część 2.
Łańcuch Światła – w obronie niezawisłości sądów – Toruń 19.07.2017r. – dzień czwarty.
Artykuł Wspólnie przeciwko upolitycznianiu Sądów – Łańcuch Światła w Toruniu. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Już czas… pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Wydarzenia minionej soboty pokazały, że jeżeli dalej mamy trwać na straży konstytucyjnego ładu Rzeczpospolitej, musimy zastanowić się, czy robić to z podniesioną przyłbicą, stojąc w szczerym polu, czy też już czas zejść do podziemia.
Kolejna miesięcznica smoleńska okazała się, jak do tej pory tą najbardziej burzliwą. Funkcjonariusze Policji, zatrzymali i wylegitymowali około setkę kontrmanifestantów, protestujących przeciwko nadawaniu katastrofie lotniczej cech kultu jednostki. W podobnej ilości posypią się zapewne wnioski o ukaranie demonstrantów.
Wśród zatrzymanych, prócz Władysława Frasyniuka, byli także moi dobrzy znajomi, przyjaciele. Czekają ich, w najbliższych miesiącach, pielgrzymki po komendach i sądach, składanie wyjaśnień, procesy zapewne też wyroki skazujące w pierwszej instancji. Dlatego też My wszyscy – walczący wszechwładzą pisowskiego państwa – nie możemy zostawić ich samym sobie. Należy im pomóc! Wesprzeć ich w sposób, który przewidział Krzysztof Łoziński pisząc artykuł, będący przyczynkiem naszego ruchu.
Nie ten formalny, który znamy i w którym działamy, lecz ten o którym mówił Łoziński na samym początku – nieformalny, rozproszony, oparty na luźnych strukturach sympatyków naszej idei. Taki, którego obecna władza nie będzie mogła zmieść jednym pstryknięciem palca. Taki, który przetrwa i zapewni skuteczną pomoc.
Czas rozejrzeć się wokoło i wypowiadając jedno zdanie: „Potrzebujemy Twojej pomocy” zwrócić się do osób spoza naszych struktur. Prawników, którzy reprezentować będą represjonowanych działaczy w kolejnych (zapewne coraz liczniejszych) sprawach sądowych. Lekarzy, którzy na widzeniach z zatrzymanymi określą, czy wobec nich nie stosuje się przemocy. Dziennikarzy, którzy nagłaśniać będą takie przypadki. W końcu szarych obywateli, którzy zapewnią rodzinom niezbędną pomoc w ciężkich chwilach.
Może brzmi to nieco apokaliptycznie, i jest robione na wyrost, jednakże przez półtorej roku naszej obecności na polskich ulicach, nie zrobiliśmy kroku w przód by się do tego przygotować.
Pamiętam toruńskie spotkanie z Krzysztofem Łozińskim i moje pytanie na temat społecznej roli KOD. Odparł wówczas, że pomoc represjonowanym, była głównym założeniem w koncepcji Komitetu. Tego się trzymajmy!
W ramach stowarzyszenia protestujmy, edukujmy. Poza nim budujmy struktury planu B, bo gdy nadejdzie dzień, w którym władza całkowicie zignoruje przeciwników, będzie na to za późno.
Zacznijmy od najprostszych metod. Kartka papieru z numerami osób, które należy powiadomić o fakcie zatrzymania, złożona u niezwiązanych z ruchem znajomych, niezamieszkującego z nami członka rodziny, wystarczy by w krytycznym momencie uruchomić pomoc. Tradycyjna komunikacja – najlepiej osobista, zamiast Internetowej, utrudni przeciwnikowi rozpoznanie naszych działań. Zwłaszcza, że władza, w obliczu sztucznie rozdmuchanego konfliktu Żołnierzy i Murarzy, zaczyna nas lekceważyć. Niech tak myślą, a my róbmy swoje, przygotowując się na konfrontację, do której Kaczyński wraz z Ziobro i Maciarewiczem niechybnie dążą. Tylko razem będziemy niepokonani.
Artykuł Już czas… pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Razem czyli osobno pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Tegoroczny Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy był ważnym sprawdzianem dla polskiej lewicy. Choć o jedności jeszcze nikt z działaczy nawet nie próbuje marzyć, to jednak przekaz jaki mieli otrzymać Polacy miał świadczyć o dążeniu po tej stronie sceny politycznej do konsolidacji. Tak jednak się nie stało. Zachowanie działaczy partii „Razem” należy określić jednym słowem – sabotaż. Pomijam tu przejawy braku kultury jakimi wykazała się Marcelina Zawisza, próbująca później nieudolnie zasłaniać się politycznymi intencjami przewodniczącego Czarzastego. Pomijam też słowa Macieja Koniecznego o „liberałach spod znaku Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej którzy tak naprawdę, jedyne co potrafią, to bezmyślnie wymachiwać europejską flagą”. Jednak, skandowanie w trakcie obchodów święta poświęconego ludziom pracy haseł w stylu „Znajdzie się cela dla Leszka Millera” nie może być nazwane w inny sposób. Przekaz poszedł jasny – Lewica idzie razem, „Razem” idzie osobno.
Nic więc dziwnego, że redaktora Gadzinowskiego, związanego z lewicą dłużej niż żyje Marcelina Zawisza poniosły emocje i dał się sprowokować . Choć jego tekst, nie najwyższych lotów, przez dobór słów mógł zostać faktycznie uznany za seksistowski, w swoim meritum niesie jedynie prawdę. Gdyby inicjały działaczki zastąpić nazwą ugrupowania, które reprezentuje, a „starszego pana” (Czarzastego) jego formacją, mamy całą prawdę o relacjach między tymi dwiema partiami. Sojusz – starszy pan wyciąga rękę do dzierlatki – „Razem”, która tę rękę odtrąca, by w świetle kamer wyróżnić się przed potencjalnymi wyborcami. Robi to, bojąc się, że w przeciwnym przypadku przejrzą oni przez otoczkę i zobaczą, że formacja ta stricte lewicowemu elektoratowi nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Dlatego „Razem” nie jest po drodze ze społecznikiem Ikonowiczem, prorosyjską Zmianą, a pozostałe formacje, tej strony, sceny politycznej działacze pierwszego szeregu dzielą na komunistów i postkomunistów, z którymi już w ogóle o współdziałaniu nie może być mowy. Znamiennym jest to, że najbardziej odcinają się od reszty lewicy pierwszoplanowe postacie formacji. Drugi czy trzeci garnitur działaczy jest już bardziej pragmatyczny, przewidywalny i skłonny do kompromisu. Oni wiedzą, że w przypadku sukcesu wyborczego w samorządach od dialogu z SLD czy ruchami miejskimi zależeć będzie ich przyszłość.
Pierwsza linia brnie jednak w tę farsę. Stosując prawicową retorykę PiS czy Platformy Obywatelskiej ośmieszają się wśród lewicowego elektoratu. Przoduje w tym oczywiście nieformalny lider i członek założyciel formacji – Adrian Zandberg. Importowany z północy kontynentu polityk próbuje wmawiać Polakom, że lewica, do której są przekonani od lat jest zła – bo postkomunistyczna. Słysząc to z ust człowieka, który był filarem kampanii Piotra Ikonowicza, członkiem Unii Pracy i Unii Lewicy IIIRP, z którymi rozstawał się jak tylko zbliżyły się do SLD, mam przekonanie graniczące z pewnością, że jedynym czym kieruje tym człowiekiem jest niechęć do ludzi, którzy zmusili jego rodzinę do emigracji. Tyle, że i w tym przypadku trafia jak kulą w płot, kierując złe emocje w formację zamiast w jednostki.
Powtarzając, jak zacięta płyta, ze SLD to postkomuniści próbuje wbrew oczywistym faktom zakląć rzeczywistość. SLD bowiem, jako jedność, partią polityczną będzie w tym miesiącu 18 rok. Wcześniej, bowiem ta nazwa funkcjonuje od 1991 roku, była ona koalicją wyborczą zjednoczonej lewicy. Głównym trzonem formacji, co nie oznacza, że najbardziej licznym, była Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP), która faktycznie czerpała garściami z zasobów PZPR jednakże była jedną z 29 organizacji, które w owym czasie weszły w skład porozumienia. Wśród pozostałych ugrupowań mniej niż połowa miała rodowód sięgający przed „okrągły stół” a i wśród tych znalazło się co najmniej 6 pamiętających II RP lub państwa zaborcze. Komuniści? Prekomuniści? Może postkomuniści – ciężko określić. Dla mnie – Zjednoczona lewica.
Co więcej, romans z Sojuszem w różnym z okresów istnienia tej formacji miał pewien odsetek działaczy „Razem”. Nie sposób bowiem zapomnieć, że w skład koalicji, partii czy list wyborczych SLD wchodzili działacze Polskiej Partii Zielonych, partii Zielonych 2004 czy Partii Zielonych, którzy później doskonale znaleźli się w szeregach formacji Zanberga. Dlatego, albo szef wszystkich szefów ma mglistą kontrolę nad swoimi kadrami drugiego czy kolejnego szeregu, lub stosuje podwójną moralność dla „nawróconych”.
Wojenkę na lewicy, wraz ze swoją wesołą brygadą, Zandberg prowadzi pozwalając by odpowiedzialni za wojnę polsko-polską czyli PiS i PO znów grali pierwsze skrzypce prowadząc nasz kraj do polaryzacji ekonomicznych konserwatystów z liberałami pod warunkiem, że prowadzona jest ona w zgodzie z jedyną słuszną wiarą Kościoła Rzymsko-katolickiego. W myśl retoryki „Razem” w tej debacie nie ma znów miejsca laickiej lewicy, a SLD, odradzający się jak feniks z popiołów, znów stoi temu na przeszkodzie. Znów więc Platforma, z niezatapialnym Tuskiem, ma szansę odegrać rolę zbawcę polskości. Niezależnie od faktu, że ze strachu przed Kaczyńskim, upolityczniając wbrew prawu Trybunał Konstytucyjny, sama tę wojnę wywołała.
Artykuł Razem czyli osobno pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Cała prawda o bezpłatnych przejazdach dla młodych mieszkańców Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Projekt prócz oczywistego, miał jeszcze dwa poboczne cele. Wskazać mieszkańcom inne możliwe kierunki rozwoju komunikacji publicznej, niż ten jedyny „właściwy” forsowany z większym, lub mniejszym powodzeniem przez obecną administrację, a także wskazać archaiczność forsowanych przez miasto rozwiązań, oderwanych od oczekiwań współczesnych torunian. Częściowo efekt ten udało się osiągnąć, jednakże po kolei. Poniżej zestawienie głównych grzechów i bolączek, którym nie podołał magistrat w starciu z projektem.
Głównym argumentem, który Prezydent Torunia Michał Zaleski stawiał za pretekst do odrzucenia inicjatywy mieszkańców był koszt (po stronie wydatków budżetowych) jaki miasto miałoby ponieść na wdrożeniu projektu w życie. Miejska Skarbnik wyliczyła, że z toruńskiej kasy wyparowałyby 3 miliony złotych. Czy miała rację? Już pobieżny rzut oka na kwoty zapisane w budżetach innych miast wskazują, że powyższe wyliczenia są zdecydowanie zawyżone, co więcej nie uwzględniają jednego ze słabszych w kraju (przynajmniej wśród miast prezydenckich) wykorzystania komunikacji miejskiej. Poniżej zestawienie z danymi dla innych miast Polski.
Liczba ludności: 202 591
Przewidywany roczny koszt (wg Urzędu Miasta): 3 000 000 zł
Przewidywany roczny koszt (wg Wnioskodawcy): 875 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 14,80 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Wnioskodawca): 4,31 zł
Liczba ludności: 762 448
Przewidywany roczny koszt: 2 800 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca: 3,67 zł
Liczba ludności (Miasto): 1 748 916
Liczba ludności (Aglomeracja): 2 666 278
Przewidywany roczny koszt: 13 000 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 7,43
Roczny Koszt na mieszkańca (Aglomeracja): 4,87
Liczba ludności: 698 688
Przewidywany roczny koszt: 2 000 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca: 2,86 zł
Liczba ludności: 541 561
Przewidywany roczny koszt (wg Urzędu Miasta): 2 700 000 zł
Przewidywany roczny koszt (wg Wnioskodawcy): 600 000 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Miasto): 4,98 zł
Roczny Koszt na mieszkańca (Wnioskodawca): 1,10 zł
Jak widać we wszystkich wymienionych miastach (po odrzuceniu dwóch najbardziej skrajnych wyliczeń) koszt na mieszkańca jest bardzo zbliżony. Niewielkie różnice wynikają raczej ze stopnia korzystania z komunikacji miejskiej i niuansów rozwiązań niż z demografii, która w kontekście miast wojewódzkich całego kraju jest bardzo zbliżona. Jak widać Prezydent Miasta Torunia i jego administracja blisko czterokrotnie zawyżyli wyliczenia (zaznaczono na czerwono). W zestawieniu nieco odstaje także Warszawa, jednak w przeciwieństwie do pozostałych rozwiązań, stołeczne obejmuje całą aglomerację, bez względu na miejsce pobierania nauki przez dziecko.
Kolejnym argumentem, po który sięgnęła koalicja rządząca Toruniem, gdy ich wyliczenia zostały zniwelowane do poziomu bajek na dobranoc, był problem wysupłania nawet tej niższej kwoty z budżetu miasta. Wszak rok budżetowy rozpoczęty, wydatki zaplanowane, a tu mieszkańcy w styczniu wyskakują z tak kosztownym pomysłem. Nie da się, i kropka!
W tej retoryce miejskich urzędników ukryte są dwie wadliwe przesłanki, na których ją oparto. Po pierwsze wniosek nie był tajny i od początku zarówno koszt jak i zakres proponowanych zmian był publicznie znany. Po drugie złożony został w momencie, gdy prace nad budżetem miały się ku końcowi. Można było więc, zaplanować odpowiednią rezerwę celową na taką ewentualność. Nie zrobiono tego jednak, wychodząc z założenia, wniosek w takiej formie i z takim poparciem (SLD i Czasu mieszkańców – więc opozycji) nie może zostać przez radę zaakceptowany.
Nie pomogło tu nawet dążenie do kompromisowego rozwiązania, umożliwiającego wprowadzenie zmian bez długotrwałych skutków budżetowych. Mając na uwadze wcześniejsze rozbieżności w wyliczenia, które magistrat z racji lepszych argumentów zamienił na taktykę: „Trzeba będzie sprawę zbadać…”, postanowiłem ograniczyć ewentualne skutki budżetowe do rocznego pilotażu (obejmującego rok szkolny i wakacje), jednak i to nie skłoniło administracji Prezydenta Torunia do podjęcia próby osiągnięcia z mieszkańcami kompromisu. Nadal okopano się wokół budżetu, jak mantrę powtarzając, że dodatkowych pieniędzy w nim nie znajdą, ignorując fakt możliwości przesunięcia na podstawie §224 i §257 ustawy o finansach publicznych, odpowiednich środków z rezerwy ogólnej (3 100 000 zł). Co więcej w trakcie debaty nad taką możliwością urzędnicy miejscy zasłaniali się koniecznością posiadania środków na zarządzanie kryzysowe, nie wspominając radnym nawet słowem, że w tym celu utworzona jest odrębna rezerwa celowa (2 900 000 zł).
Te argumenty również legły w gruzach. Gdy nie dało się znaleźć odpowiednich środków po stronie wydatków postanowiłem ich poszukać po stronie dochodów, tak by nie zabrać złotówki z kieszeni mieszkańców Torunia. Udało się znaleźć taką pozycję. Co więcej nie trzeba było szukać daleko, gdyż niezbędnymi środkami dysponowało już w tym momencie toruńskie MZK.
Nie wszyscy bowiem wiedzą, ze wraz z początkiem roku na toruńskie ulice miało wyjechać 5 nowych autobusów marki Ursus. Do chwili głosowania (23 marca) nad przejazdami, formalnie, wyjechał jedynie jeden, gdyż reszta po serii spektakularnych awarii (w jednym z pojazdów podczas jazdy wypadła szyba) została odesłana do producenta w celach naprawy. Pojazdów tych nie odebrano, naliczając za każdy dzień zwłoki (od 31 grudnia) 2 000 zł kary umownej za każdy dzień dla pojedynczego pojazdu. Takim sposobem uzbierała się sumka 750 000 zł, która nadal rosła, pozwalająca na sfinansowanie bez szkody dla przewoźnika i mieszkańców, programu bezpłatnych przejazdów dla toruńskich dzieciaków.
Prezydent Miasta, już wówczas wyraźnie poddenerwowany sypiącą się koncepcją, misternie utkaną przez miejskich urzędników, nazwał ten pomysł absurdalnym. Dlatego też nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po najdalej idące, kompromisowe rozwiązanie, i zaproponować odroczenie pilotażu do 1 stycznia 2018, by Radni i miejscy urzędnicy mieli czas i możliwość zaplanowania środków w przyszłorocznym budżecie. Niestety przykaz płynący prosto z góry był jednoznaczny -projekt, jako nieprzynoszący głosów obecnej koalicji należy wrzucić do kosza. Tak też się stało.
Jako ciekawostkę, która powinna skłonić mieszkańców do szerszej refleksji nad tym kogo wybieramy za przedstawiciela do rady miasta, opiszę zachowanie jednego z nich, który chcąc albo ośmieszyć propozycję mieszkańców, albo zaakcentować swoją odmienność światopoglądową wobec przychylnych głosów dla pomysłu popieranego przez toruńską lewicę zasugerował (w formie pytania) dość nietypowe rozszerzenie ulgi. Pan Radny Jakubaszek jako, że klub PiS zobowiązał go do deklaracji wysunięcia bezpłatnych przejazdów w propozycjach do przyszłorocznego budżetu, by podkreślić odmienność światopoglądową i nie zostać przypadkiem uznanym za człowieka lewicy chciał objąć ulgą dzieci od chwili poczęcia i przyznać tym samym stosowną ulgę kobietom ciężarnym. Pomijając trudności w zdefiniowaniu dokumentu uprawniającego do ulgi – rodzi się dylemat czy miałby to być pozytywny test ciążowy czy zaświadczenie lekarskie – pomysł był co najmniej przestrzelony. Projekt mieszkańców zakładał bowiem zwolnienie z opłat jedynie toruńskich dzieciaków, a nie podróżujących z nimi rodziców czy opiekunów.
Pomijając ten odosobniony głos w całej dyskusji pozostałe były już bardziej merytoryczne. Udało się wspólnie zastanowić jak skłonić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej. Zgodnie z mentalnością urzędników, których jedyną koncepcją jest zakup kilku nowych autobusów, w których podczas jazdy wypadają szyby, zabetonowanie placu pod oknami mieszkańców stawiając wielopoziomowy parking Park&Ride, który nie będzie spełniał zasadniczej swojej funkcji.
Czy też można jednak inaczej. Zacząć systemowo zmieniać przyzwyczajenia mieszkańców zaczynając od tych najmłodszych. Parkingi Park&Ride planować w oparciu o infrastrukturę tramwajową i postawić je na pętlach Olimpijska i Motoarena, które po spięciu pętli Elana ze Skarpą (niezależnie od wariantu) rozprowadzą podróżnych po całym prawobrzeżnym Toruniu. Można w końcu projektować siatkę połączeń w oparciu o preferencje zmotoryzowanych mieszkańców, by dostosowując ją do ich potrzeb dać dodatkowy argument do przesiadki z czterech kółek.
Sprawa biletów, choć wniosek mieszkańców został odrzucony, pozostaje otwarta, a temat będę monitorować a przy braku reakcji pokuszę się o miejskie referendum.
Pełen zapis archiwalnych sesji Rady Miasta Torunia z 23 lutego i 23 marca 2017 roku.
Artykuł Cała prawda o bezpłatnych przejazdach dla młodych mieszkańców Torunia. pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł Przywrócić Nowickiemu miejsce w historii – obchody 1 maja w Toruniu pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Urodzony w Barcinie jako najstarszy z pięciorga rodzeństwa od najmłodszych lat, żył z poczuciem obowiązku pomocy własnej rodzinie. Gdy po znakomicie zdanej w Inowrocławskim Liceum maturze wyjeżdżał do Gdańska zdawał sobie sprawę, że studia na Politechnice mogą znacznie dopomóc w spełnieniu tej powinności. Niestety to właśnie ze względów ekonomicznych plan ten nie został zrealizowany.
Warunki w jakich funkcjonować przyszło młodemu Nowickiemu ukształtowały w nim wiarę w ideały wolności, równości i sprawiedliwości. Wyniesiona z domu lewicowa wrażliwość uczyniła zeń społecznika, wrażliwego na krzywdę słabszych. Gdy włączył się w pracę Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych działalnością kulturalno-oświatową organizacji docierał do środowisk robotniczych a także licznych ubogich i bezrobotnych, szczególnie zagrożonych w owych czasach wykluczeniem społecznym. To właśnie na ten ostatni problem, jak się wydawało młodemu Nowickiemu, znalazł rozwiązanie.
Dziś, dla wielu z nas, oczywiste i powszechnie stosowane w kraju i na świecie zatrudnianie bezrobotnych do prac interwencyjnych, w międzywojennej Polsce było rozwiązaniem rewolucyjnym. Pisząc petycję do władz Torunia, Nowicki ma na uwadze szczególnie mieszkańców Kozackich Gór i Dębowej Góry (dzielnicy jeszcze w połowie lat 90tych uważanej przez wielu za toruńskie slumsy), gdzie rozlokowano nisko opłacanych robotników i bezrobotnych, których rodziny często przymierały głodem. Żąda w niej by Magistrat zatrudnił wszystkich bezrobotnych Torunia, których 1936 roku było kilkuset. Reakcji jednak brak. Nowicki jednak się nie poddaje, organizuje wpierw pierwszomajowy pochód, a wobec dalszej reakcji manifestację bezrobotnych i środowisk robotniczych, z którą 8 czerwca, wobec nieudanych negocjacji z delegacji z Wojewodą, udaje się pod toruński Urząd Wojewódzki.
Tu kończy się życiorys Juliana Nowickiego. Młody idealista ginie ugodzony w plecy kulą wystrzeloną przez przebranego w kombinezon robotniczy policjanta. Ginie za odwagę wymagania od władz 6 godzinnego dnia pracy i zatrudnienia wszystkich toruńskich bezrobotnych. Ginie za postulaty, które do dziś głosi, nie tylko polska, lecz i europejska lewica.
Niespełna 81 lat od tamtych wydarzeń, stoimy tu, w miejscu jego śmierci, alei nazwanej na cześć organizacji, która między innymi walczyła o prawo do strajku i przywracamy, choćby na ten jeden dzień, tę krótką chwilę należne Julianowi Nowickiemu miejsce w pamięci i polskiej historii.
Artykuł Przywrócić Nowickiemu miejsce w historii – obchody 1 maja w Toruniu pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 8 marca – Międzynarodowy Strajk Kobiet pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>Artykuł 8 marca – Międzynarodowy Strajk Kobiet pochodzi z serwisu Dominik Cyryl Stajnbart.
]]>