Toruń od lat się wyludnia. Mieszkańcy opuszczają nasze miasto czy to w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy, czy też lepszych warunków do życia i choć w ostatnich kilkunastu miesiącach ten trend nieco wyhamował, to by go odwrócić konieczne są zmiany. Chcemy Torunia, który oferuje mieszkańcom coś więcej niż każde inne miasto w Polsce. Torunia, w którym napływowi uczniowie, czy studenci, będą chcieli się osiedlić i zakładać rodziny, a dotychczasowi mieszkańcy nie będą mieli powodów by z niego wyjeżdżać w innych celach niż turystycznych. W niniejszym artykule przedstawiamy nasz pomysł by to osiągnąć.
Wpisy z kategorii Działalność polityczna:
Obecnie, obok działalności zawodowej, podstawowa dziedzina, która absorbuje większość mojego czasu. Odpowiedź na pytanie czemu to robię jest stosunkowo prosta: Chcę mieć realny wpływ na to w jakim kierunku rozwija się miasto czy kraj w którym żyję. Bez żadnych górnolotnych frazesów, zależy mi na tym, by, wkraczając w dorosłość, moja córka nie miała dylematów związanych z koniecznością migracji zarobkowej. By otrzymała wykształcenie, które nauczy ją samodzielnie myśleć i z powodzeniem radzić sobie w codziennym życiu. W końcu by, jeżeli zdecyduje się jednak opuścić rodzinne strony, chętnie do nich wracała.
Toruń, jak przed laty tak i dziś jest miastem przepięknym, zielonym i pełnym życia. Nie ma już jednak tego magnetyzmu, który do niego przyciągał. Od przeszło 10 lat liczba mieszkańców sukcesywnie spada i choć część z nich przenosi się na przedmieścia, jakimi powoli robią się przylegające gminy, aglomeracja się kurczy. Budowanie dróg, czy obiektów użyteczności publicznej, na których koncentrował przez ostatnie lata swoje działania magistrat, tego trendu nie zatrzyma. Miasto jak wody potrzebuje przyjaznej polityki inwestycyjnej, która przyciągnie nowe, lepiej płatne, miejsca pracy. Zatrzymają one w mieście absolwentów toruńskich uczelni. Potrzebuje też powiązanej z tym polityki mieszkaniowej oraz socjalnej. Zachęci to mieszkańców do zakładania rodzin. Tego i innych elementów tej układanki dzisiaj w Toruniu brakuje.
Z poniższych wpisach zorientują się Państwo, co zrobiłem dotychczas i jakie poglądy reprezentuję.
Jednym z obowiązków lewicy jest przedstawianie narracji historycznej w sposób prosty, lecz wielopłaszczyznowy jako przeciwstawnej do dychotomicznej (czarno-białej) forsowanej przez obecne elity władzy. Taka forma zamiast dzielić na dobrych i złych pozwala, mimo różnych poglądów, dostrzec podobieństwa i możliwe obszary współdziałania. Zamiast polaryzować i wzmagać konflikty dąży do wybaczenia.
Zaczęło się 12 lipca gdy Sejm przyjmował zmiany w ustroju sądów powszechnych i KRS. Apel Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia by pod budynkami sądów w całej Polsce zapalić świeczkę nadziei i utworzyć z nich Łańcuch Światła spotkał się z niebywałym odzewem społecznym. 16 lipca pod budynkiem Sądu Okręgowego w Toruniu było nas około 500 osób cztery dni później liczba ta podwoiła się i podwajała się co kolejne dwa dni. W szczytowym momencie protestowało nas w mieście przeszło 4 tysiące osób, a w skali kraju ponad milion. Opłaciło się w poniedziałek 24 lipca Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej zwrócił do Sejmu (zawetował) dwie (najbardziej kontrowersyjne) z trzech ustaw. O Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.
Już przeszło tydzień przez Polskę przetacza się kolejna fala protestów. Po Trybunale Konstytucyjnym posłowie Prawa i Sprawiedliwości postanowili zmienić ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej i Sądzie Najwyższym. Wśród argumentów władzy wymienia się konieczność reformy systemu sądownictwa w Polsce. Przeciwnicy z kolei wskazują na upolitycznienie sędziów w poprzez podarowanie Zbigniewowi Ziobrze narzędzi nacisku na samorząd sędziowski. Nic więc dziwnego, że przeciętny obywatel może się w tym informacyjnym szumie pogubić, dlatego może warto podsumować fakty.
Wczoraj, w całej Polsce, w odpowiedzi na apel środowiska sędziowskiego stanęliśmy w akcjach protestacyjnych. Główne wydarzenie odbyło się o 21:00 przed siedzibą Sądu Najwyższego w Warszawie, jednak i w innych miastach naszego wyszliśmy tego dnia na ulice. W Toruniu spotkaliśmy się pod budynkiem Sądu Okręgowego przy ul. Piekary by w 20 rocznicę podpisania przez Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Konstytucji zaprotestować przeciwko zmianom w sądownictwie.
Wydarzenia minionej soboty pokazały, że jeżeli dalej mamy trwać na straży konstytucyjnego ładu Rzeczpospolitej, musimy zastanowić się, czy robić to z podniesioną przyłbicą, stojąc w szczerym polu, czy też już czas zejść do podziemia.
Marcelina Zawisza, działaczka partii „Razem” nie chciała 1 maja na scenie podać ręki przewodniczącemu SLD Włodzimierzowi Czarzastemu. Sprowokowała tym samym Piotra Gadzinowskiego, który opisał jej zachowanie. Użył takich zwrotów, że rzecznik SLD Anna Maria Żukowska odcięła się od słów swojego kolegi. Do tego dołączył Zandberg, jak zacięta płyta powtarzając, że działacze Sojuszu to postkomuniści. Platforma z kolei udowadnia, że jest lekiem zawłaszczanie państwa mimo, że sprowokowała całą sytuację. Jednym słowem wszystko po staremu.
Choć sprawa inicjatywy, wspieranej przez SLD i środowiska NGO działające na terenie miasta, wydawała się z góry przesądzona to jednak liczyłem, że wykazanie woli kompromisu pozwoli przekonać przynajmniej część Radnych. Nie przeliczyłem się. 5 głosów wstrzymujących, wśród radnych koalicji podpowiada mi, że ta część głosowała w myśl zasady: „Nie mogę być za, lecz nie będę przeciw”. Poniżej zestawienie głównych grzechów i bolączek, którym nie podołał magistrat w starciu z projektem.
Nowicki, młody idealista ginie ugodzony w plecy kulą wystrzeloną przez przebranego w kombinezon robotniczy policjanta. Ginie za odwagę wymagania od władz 6 godzinnego dnia pracy i zatrudnienia wszystkich toruńskich bezrobotnych. Ginie za postulaty, które do dziś głosi, nie tylko polska, lecz i europejska lewica.
Dziś pod toruńskim pomnikiem Mikołaja Kopernika odbył się protest pod hasłem Międzynarodowego Strajku Kobiet. Wydarzenie to jest ciągiem dalszym Czarnego protestu, który zmobilizował tysiące kobiet do walki o swoje prawa. Byłem tam obecny i wspomogłem dziewuchy jak tylko potrafiłem, gdyż uważam, że mają prawo decydować o własnym losie, a żadna władza, świecka czy kościelna nie może im tego odebrać.